Nawet 5 tys. koron nagrody płacą czeskie kopalnie tym, którzy znajdą kandydatów na górników. - Z oferty coraz chętniej korzystają Polacy - przyznaje Vladislav Sobol, rzecznik czeskiego koncernu węglowego OKD
W kopalniach znajdujących się tuż przy granicy z Polską pracuje ponad 3 tys. polskich górników. Choć stanowią już jedną piątą wszystkich zatrudnionych w koncernie węglowym OKD, Czesi chcą, aby było ich jeszcze więcej - pisze "Gazeta Wyborcza" w katowickim dodatku.
Czesi zamierzają zwiększyć wydobycie nie tylko w swoich kopalniach, ale reaktywować też nieczynną od ośmiu lat kopalnię Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Będą potrzebowali co najmniej 4 tys. nowych pracowników.
Do tej pory nie mieli trudności z ich znalezieniem, ale teraz zaczęły się kłopoty. Polacy nie garną się już tak jak kiedyś do pracy w czeskich kopalniach. - W naszych kopalniach były znaczne podwyżki, więc ciężko znaleźć nowych ludzi. Płace w Czechach, choć nadal wyższe, nie są już tak atrakcyjne - przyznaje Ryszard Szeithauer, dyrektor spółki Alpex, największej firmy pośredniczącej w zatrudnianiu Polaków w Czechach.
Czesi postanowili przejść do kontrofensywy. Nie tylko podwyższyli ostatnio pensje dla nowo przyjętych ludzi do 20 tys. koron (ok. 2,6 tys. zł, czyli prawie dwa razy więcej niż w Polsce), ale ogłosili też program pod hasłem "Szukamy ludzi, którzy trzymają sztamę". Każdy z górników, który przyprowadzi do biura zatrudnienia kandydata na nowego górnika, dostanie 3 tys. koron nagrody. Jeżeli znajdzie wykwalifikowanego górnika, premia wzrośnie do 5 tys. koron - pisze "Gazeta".