W Pradze podpisano polsko-czeską umowę o prowadzeniu robót geologicznych przy granicy. Otwiera to Czechom drogę do sięgnięcia po znajdujące się w Polsce pokłady węgla. Jedynym rejonem, do którego póki co ma zastosowanie ta umowa, jest dawna kopalnia Morcinek.
Polsko-czeska umowa podpisana 19 sierpnia w Pradze otwiera Czechom drogę do znajdujących się po stronie polskiej pokładów węgla. Wejdzie w życie, gdy zostanie ratyfikowana w obu krajach. Wtedy spółki posiadające koncesję na tzw. geologiczne rozpoznanie złoża będą musiały przygotować i przedstawić do zatwierdzenia plan ruchu. Jego zatwierdzenie umożliwi rozpoczęcie robót. Taką koncesję od prawie 5 lat ma spółka Karbonia Pl należąca do New World Resources.
Aby rozpocząć prace i przekroczyć pod ziemią polsko-czeską granicę, potrzebna jej była podpisana we wtorek umowa międzypaństwowa. Czesi chcą wykonać 11 podziemnych wyrobisk rozpoznawczo-odwadniających sięgających w głąb Polski. W Zebrzydowicach, na terenie których leżą Kaczyce, oraz w sąsiednim Hażlachu zawrzało.
- Jesteśmy oburzeni! Rząd w ogóle nie brał pod uwagę naszego zdania. Nawet nie wiedzieliśmy, że taka umowa została podpisana - denerwuje się Karol Sitek, zastępca wójta Zebrzydowic.
- Dowiedzieliśmy się o decyzjach rządowych z mediów - dodaje wójt Hażlacha Karol Folwarczny.
Od kiedy Morcinek przestał działać, Hażlach i Zebrzydowice zupełnie zmieniły oblicze. Przeżywają boom budowlany. Plany zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie przewidują wznowienia wydobycia węgla. Nowo budowane domy nie są zupełnie przygotowane na ewentualność szkód górniczych.
- Nikt nie wziął pod uwagę nastrojów społecznych, a ludzie tutaj naprawdę mają serdecznie dość górnictwa - tłumaczy Sitek.
Działalność, a potem likwidacja Morcinka przyniosła bowiem duże straty, a ludzie do dzisiaj nie wiedzą, do kogo zgłaszać się po odszkodowania. W zabytkowym kościele pw. św. Jana Nepomucena w Pogwizdowie widać kilkadziesiąt pęknięć w murach. Mieszkańcy są przekonani, że to efekt wydobywania węgla w Morcinku.
Ludzie mają też dość czeskiej kopalni CSM leżącej tuż za granicą. Opowiadają, że z powodu fedrowania blisko granicy dochodzi do tąpnięć. Wypadają szyby w oknach, pękają ściany, odpadają rynny - podaje "Gazeta Wyborcza".
Ostatnie słowo będzie należało do ministra środowiska. Zgodnie z umową po wykonaniu robót geologicznych i przygotowaniu dokumentacji inwestor może do niego wystąpić o koncesję na wydobycie węgla w tym rejonie. - Wydaje się, że teraz, kiedy znikły ostatnie bariery prawne, spełni się najczarniejszy scenariusz, i gdy strona czeska wystąpi o koncesję, to mimo naszego protestu Minister wyda zgodę - martwi się Sitek.
Zobacz także wcześniejszy materiał wnp.pl: 19 sierpnia podpisanie polsko-czeskiej umowy dot. węgla
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Czesi będą fedrować na Morcinku