Grozili pikietą, skończyło się na razie na masówkach. Górnicy kopalni Sośnica-Makoszowy, a dokładnie zabrzańskiej części zakładu, który ma zostać oddzielony od kopalni w Gliwicach są zaniepokojeni planami restrukturyzacji. Kopalnia w Makoszowach ma zostać odłączona już w kwietniu, a następnie z Kompanii Węglowej przeniesiona do Spółki Restrukturyzacji Kopalń.
Według zapewnień, które usłyszeli związkowcy od zarządu Kompanii Węglowej, w wyodrębnionym zabrzańskim zakładzie ma pracować około 1400 osób. To nie oznacza jednak, że wszyscy tu utrzymają posady. Najbardziej zaniepokojeni są, stanowiący prawie połowę załogi, pracownicy administracji. -Dla dołu, dla pracowników przeróbki są zapewnione urlopy górnicze, jest zapewniona alokacja pomiędzy zakładami górniczymi. Natomiast dla pracowników administracji nie ma przygotowanych w zasadzie żadnych możliwości przejść na inne kopalnie - wylicza Jolanta Kalman, ZZ Kadra w KWK Sośnica-Makoszowy. Liczyć mogą jedynie na jednorazowe odprawy wysokości 60 tysięcy złotych. Zarówno górnicy jak i pracownicy powierzchni o tym, na jakich stanowiskach i zasadach będą pracować dowiedzą się w ciągu najbliższego miesiąca. -Chcemy ten proces jak najszybciej zakończyć, aby schemat organizacyjny był gotowy i w najbliższym czasie będziemy gotowi do przekazania Ruchu Makoszowy do Spółki Restrukturyzacji Kopalń - wyjaśnia Tomasz Głogowski, Kompania Węglowa S.A.
W rozmowach pomiędzy związkami zawodowymi a zarządem największej w kraju górniczej spółki zaangażowały się władze Zabrza. -Mamy zapewnienia, że wszelkie plany będą konsultowane z samorządem, bo później ewentualne następstwa jakiejkolwiek zmian, na przykład zwolnień to są takie obciążenia, które przyjmuje miasto - mówi Sławomir Gruszka, UM Zabrze. Do tej pory każdy niekonsultowany wcześniej ruch wywoływał tu społeczną burzę. Dwa miesiące temu ostry protest był konsekwencją informacji rządu o planach likwidacji tej kopalni. Wtedy górnicy z Makoszów podczas strajku pokazali na co ich stać. Teraz do planowanych zmian nastawieni są pokojowo.