Buzek: sprawa węgla i tempa dostosowania energetyki kluczowe dla Polski

Buzek: sprawa węgla i tempa dostosowania energetyki kluczowe dla Polski
Fot. Adobe Stock. Data dodania: 20 września 2022

Obrona węgla jako paliwa dla energetyki oraz rozłożenie w czasie ponoszonych przez tę branżę kosztów emisji CO2 to dwie kluczowe dla Polski kwestie w unijnym pakiecie klimatycznym - ocenił eurodeputowany Jerzy Buzek podczas Regionalnego Forum Biznesu Ernst & Young w Katowicach.

Były premier, który w Parlamencie Europejskim pracuje nad dyrektywami w tym zakresie, jest przekonany, że Polsce uda się przekonać UE do takich regulacji w pakiecie klimatyczno- energetycznym, które uwzględnią te postulaty. W poniedziałek w Katowicach Buzek zrelacjonował stan prac w tej dziedzinie.

„Uważam, że mamy dzisiaj dwie rzeczy do załatwienia. Po pierwsze musimy uratować w ogóle węgiel jako taki i mamy tu sprzymierzeńców co najmniej w 9 krajach (ů). Druga sprawa - musimy co najmniej rozłożyć w czasie te wielkie koszty związane z emisją CO2 dla polskiej energetyki. I to także jesteśmy w stanie zrobić” - mówił Buzek podczas regionalnego forum biznesu.

„Więcej jak dwie sprawy będą trudne do uzyskania. Z pozostałymi sobie poradzimy” - dodał b. premier.

W pierwszej sprawie chodzi m.in. o uchwalony niedawno w komisji PE projekt, by po 2015 roku wszystkie nowe elektrownie o mocy powyżej 300 megawatów musiały ograniczyć emisję CO2 do 500 g na kilowatogodzinę energii, co w praktyce oznaczałoby zakaz budowy elektrowni węglowych bez instalacji wychwytywania i magazynowania dwutlenku węgla.

„Takich limitów nie spełniają dziś nawet najlepsi w Europie. Nawet Niemcy się oburzyli, kiedy zobaczyli, co zostało na stole. I, moim zdaniem, to zablokujemy na pewno, mamy tu wielu sprzymierzeńców” - skomentował Buzek.

Drugi problem to zmiana proponowanych zasad, zgodnie z którymi od 2013 roku energetyka miałaby kupować 100 proc. uprawnień do emisji CO2. Polska propozycja stanowi, że kryterium powinno być stosowanie najlepszych dostępnych technologii - ci, którzy je mają, nie musieliby płacić za emisję, inni płaciliby, jednocześnie doskonaląc technologię.

Buzek zaznaczył, że zgodnie z unijną propozycją, pieniądze za uprawnienia do emisji trafiałyby do budżetów poszczególnych państw. W Polsce byłoby to szacunkowo - w zależności od ceny uprawnień - od 7 do nawet 20 mld zł. Unijni zwolennicy takiego rozwiązania sugerują, że z tych pieniędzy polski rząd mógłby zrekompensować elektrowniom czy odbiorcom prądu te koszty. Zdaniem Buzka, takie rozwiązanie nie ma uzasadnienia i byłoby bliższe raczej gospodarce socjalistycznej, niż rynkowej.

Według eurodeputowanego, środki jakie dodatkowo musiałaby zapłacić energetyka, równe są mniej więcej podwyższeniu podatku o ok. 1,5 proc. „Teoretycznie można obniżyć o tyle podatek, ale po co stwarzać trudności, a potem je przezwyciężać” - skomentował.

W sprawie płatnych uprawnień do emisji dla energetyki jest jeszcze - jak mówił Buzek - „drugie dno”, związane ze zmianą mechanizmu finansowania wspólnych wydatków UE. Chodzi o środki przeznaczane na przeciwdziałanie i likwidację skutków katastrof klimatycznych w krajach trzecich. Dziś najwięcej płacą na te cele kraje najbogatsze, które mają najwyższy dochód.

„Teraz byłoby tak, że z tych pieniędzy (za uprawnienia do emisji CO2 - PAP) do narodowych budżetów trafiłoby np. 80 proc., a 20 proc. przeznaczone byłoby na pomoc krajom trzecim. Ale wtedy zmieniłby się rozkład płatników w UE, bo najwięcej zapłacą na kraje trzecie ci, którzy mają gospodarkę wysokowęglową, a najmniej - niskowęglową” - wyjaśnił Buzek.

Jego zdaniem, po kilku miesiącach intensywnego lobbingu oraz ostatnim unijnym szczycie w Brukseli, który przywrócił Polsce prawo weta odnośnie pakietu klimatyczno-energetycznego, Polska jest dziś w znacznie lepszej sytuacji niż wcześniej, jednak lobbing nadal jest potrzebny. Ocenił, że w ostatnich miesiącach był on bardzo intensywny i skuteczny, co przełożyło się na powstanie tzw. mniejszości blokującej w Radzie Europejskiej.

„Rząd bardzo ostro pracował nad tym z ministerstwami, rządami innych krajów. Pracowały ambasady, pracowali również nasi biznesmeni na Zachodzie, pracowały nawet związki zawodowe, które jeździły do Brukseli, namawiały związkowców z Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii. I to się udało” - uważa Buzek.

„Dzisiaj powróciło prawo weta, czyli możemy zawetować jednoosobowo rozwiązanie, które nam nie będzie odpowiadało - to jest ogromna siła. To straciliśmy na wiosnę zeszłego roku, zgadzając się wówczas politycznie na ten pakiet. Teraz to wróciło i to jest najlepsza wiadomość. Oczywiście nie możemy tego nadmiernie wykorzystywać” - zastrzegł eurodeputowany.

Podkreślił, że spełnienie polskich postulatów w pakiecie klimatycznym nie oznacza, że polska energetyka będzie zwolniona z kosztów, które i tak musi ponieść z tytułu modernizacji i dostosowania ekologicznego. „W ciągu 10 lat co najmniej 40 proc. bloków musi być wymienione ze sprawności 33 proc. na 46 proc., a nawet być może 50 proc.” - zaznaczył Buzek.

Jego zdaniem, jeśli w grudniu tego roku pakiet będzie przyjęty, zawarte tam rozwiązania nie będą ostateczne, ale zawierać będą - jak mówił - „pewne elastyczne formuły”. Chodzi bowiem o to, aby najpierw do unijnego pakietu przekonać inne kraje - nie tylko sygnatariuszy kończącego ważność protokołu z Kioto, ale i inne.

„W skali świata UE odpowiada za emisję 14 proc. CO2. Ograniczając o 20 proc., powodujemy zmianę emisji na świecie o 3 proc. To w ogóle nie zmienia sytuacji. Żeby zmienić sytuację i zatrzymać efekt cieplarniany trzeba zmniejszyć emisję w skali świata o 30, a w przyszłości nawet o 50 proc.” - powiedział.

Dlatego, według Buzka, także w interesie Polski jest przyjcie pakietu, po to, by można było przekonywać do niego inne kraje. „Chcielibyśmy mieć pakiet na stole i pokazywać: jest rozsądny pakiet, który nie zabija gospodarki, a daje redukcję emisji o 20 proc. w ciągu 12 lat - przyjmijcie go Amerykanie, Japończycy, Australijczycy, w przyszłości Chińczycy i Hindusi” - mówił.

Eurodeputowany podkreślił, że w Polsce powinny powstać dwie (z 12, jakie mają stanąć w UE) tzw. demonstracyjne instalacje wychwytywania i lokowania pod ziemią dwutlenku węgla. Są dwa projekty, ale - w ocenie Buzka - w ciągu ostatniego 1,5 roku nie zrobiono nic, by je realizować. Zarzucił bierność odpowiedzialnym za to instytucjom rządowym. „W Ministerstwie Gospodarki jest klucz do ewentualnego sukcesu i ten klucz jest zardzewiały” - skomentował.

Według Buzka, takie instalacje będą mogły liczyć nawet na 3 mld zł unijnego dofinansowania na każdą z nich. Jak mówił, koncerny w innych krajach niemal „wchodzą na plac budowy”, podczas gdy w Polsce są tylko ogólne projekty. „Jeżeli Polska nie wejdzie w ten program, to się skompromitujemy” - podsumował.


Będzie zakaz budowy elektrowni węglowych?

Czy Polska skompromituje się w sprawie CCS
×

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU JEST DOSTĘPNA DLA SUBSKRYBENTÓW STREFY PREMIUM PORTALU WNP.PL

lub poznaj nasze plany abonamentowe i wybierz odpowiedni dla siebie. Nie masz konta? Kliknij i załóż konto!

SŁOWA KLUCZOWE I ALERTY

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (0)

Do artykułu: Buzek: sprawa węgla i tempa dostosowania energetyki kluczowe dla Polski

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!