Po blisko dwóch godzinach bezterminowo przerwano sobotnie rozmowy między strajkującymi górnikami a zarządami kopalni i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ciągle niezałatwiony zostaje najważniejszy postulat, czyli podwyżka pensji. Górnicy gotowi są strajkować w sylwestra i Nowy Rok.
Jak poinformował prezes JSW Jarosław Zagórowski, związkowcy zażądali jednorazowej wypłaty w wysokości 8,4 tys. zł i zagwarantowania, że biorący udział w strajku nie poniosą odpowiedzialności.
- Jest to nie do przyjęcia zarówno w JSW, jak i w kopalni Budryk. Nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek przedsiębiorstwa w Polsce, które jest w stanie wytrzymać jednorazową wypłatę w wysokości 8,4 tys. złotych - powiedział prezes JSW, do której samodzielny dotąd Budryk ma wkrótce zostać włączony.
Wiadomo, że kopalnia nie zapłaci górnikom za strajkowe dni. Protestujący deklarują, że są gotowi pracować w soboty. Jednak dyrektor Piotr Bojarski zwraca uwagę, że sobotnie stawki są wyższe niż za dzień powszedni:
Po zerwaniu rozmów związkowcy zaapelowali o finansowe wsparcie dla rodzin do górników i "wszystkich ludzi dobrej woli". "My się nie poddamy, poddać się mogą jedynie nasze rodziny i dzieci" - powiedział Grzegorz Bednarski ze związku "Kadra".
Górnicy z Budryka chcą zarabiać tyle, ile ich koledzy w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Zarząd godzi się na ten postulat, zatem tu rozbieżności nie ma, problem jednak w tym, że górnicy chcieliby dostać podwyżkę jeszcze w tym roku. Zarząd spółki mówi natomiast o stopniowym zwiększaniu zarobków.
Dodatkowo w kopalni naprzeciw siebie stoją też same związki zawodowe; trzy organizują protest, kilka innych popiera stanowisko zarządu.
Każda ze stron sporu jest świadoma, że na razie wszyscy tracą. Górnikom za strajk nikt bowiem nie zapłaci, straty kopalni wynoszą już kilkanaście milionów złotych, a wczoraj w miejscu, gdzie powinno trwać wydobycie, węgiel znowu zaczął niebezpiecznie się zaciskać.
Prezes Zagórowski deklarował wcześniej, że spółka gotowa jest zgodzić się na wzrost wynagrodzeń w Budryku w tym roku o ponad 17 proc., a w przyszłym - podwyżki byłyby takie same, jak w kopalniach JSW (prawdopodobnie ok. 8 proc.), plus dodatkowe środki na stopniową - jak mówił prezes - standaryzację płac w kopalniach spółki, co oznacza wyrównywanie dysproporcji między poszczególnymi zakładami.
Związkowcy operują natomiast kwotami, jakie pracownicy produkcyjni mieliby otrzymać do swoich pensji w przeliczeniu na każdą dniówkę. Gdyby przyjąć ich postulaty, według JSW, również przyszłoroczny wzrost wynagrodzeń w "Budryku" byłby dwucyfrowy, a górnicy z tej kopalni zarabialiby więcej niż pracownicy niektórych kopalń JSW, gdzie pensje także są zróżnicowane.
Zobacz także:
Górnikom Budryka przedłożono projekt porozumienia
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Budryk: fiasko negocjacji