Kompania Węglowa ogłosiła nabór do pracy w kopalniach, ale chętnych nie ma. Młodzi, którzy chcą zostać górnikami, nie wytrzymują pracy na przodku. Spółka zamierza sama uruchomić specjalne kursy dla przyszłych górników
Sytuacja jest tak dramatyczna, że Kompania chce uruchomić specjalne kursy dla kandydatów na górników. Szkolenie prowadzone w należącym do Kompanii zakładzie doskonalenia zawodowego ma być połączone z praktyką na dole i trwać 12 miesięcy. Koszty nauki, idące w setki tysięcy złotych, ma w całości pokrywać spółka węglowa.
Kopalnie chcą dotrzeć przede wszystkim do mężczyzn, którzy nie mają wykształcenia górniczego, i przyuczyć ich od zawodu. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest piekarzem, cukiernikiem, czy stolarzem - wszyscy będą mieli szansę pracy na dole. - Kursy przyuczające są niezbędne, bo praca na dole jest specyficzna - mówi "GW" Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej.
Okazuje się, że sytuacji nie ratują już nawet szkoły górnicze reaktywowane na Śląsku. W tym roku w klasach górniczych przygotowano 800 miejsc, a zgłosiło się zaledwie 307 kandydatów. Jakby tego było mało, górników werbują też Katowicki Holding Węglowy i Jastrzębska Spółka Węglowa, gdzie zarobki są lepsze niż w Kompanii. - Większość wartościowych ludzi zgarnęła JSW, bo tam na stracie dostają dwa razy więcej niż u nas - mówi w dzienniku przedstawiciel Kompanii.
Dominik Kolorz, szef górniczej "Solidarności", mówi, że dzisiejsza sytuacja to efekt grzechów sprzed lat. Od 1998 roku obowiązywał zakaz przyjmowania do kopalń nowych pracowników. Przepis został zniesiony dopiero dwa lata temu. - Powstała luka pokoleniową, którą trudno będzie zlikwidować - mówi "Gazecie" Kolorz.
Związkowcy będą więc walczyć, aby płace górników z Kompanii wzrosły w przyszłym roku średnio o 350 zł na rękę. Początkujący górnicy mają zarabiać ok. 1600 zł. - To absolutne minimum, by ktoś w ogóle chciał przyjść na kopalnię - mówi Kolorz.
KOMENTARZE (0)
Do artykułu: Brakuje rąk do pracy w kopalniach KW